piątek, 10 czerwca 2016

Doktor Jekyll i Pan Hyde



           Spotkałam kiedyś w pociągu człowieka, który jednym zdaniem zmienił cały mój światopogląd. Wyglądał jak jeden z tych, których omijam szerokim łukiem – ładnie uczesany, przylizany, w garniturze za 84357zł., z aktówką pod pachą. Wiecie, taki typowy pies z wielkiej korporacji. Ja z irokezem, w glanach i spodniach w kratę, raczej nie wyglądałam na rozmówcę godnego jego poziomu. Ale zaczął wypytywać o punk rocka, najbliższe koncerty, po czym uśmiechnął się i powiedział, że pamięta te czasy, kiedy też taki był i „dobrze, że bunt nigdy nie przemija”.
- Nie przemija? A z pańskim co się stało?
- Nic, jest ciągle w sercu, tam gdzie od zawsze był.
Spojrzałam na jego aparycję… W twoim sercu jest jakiś bunt? Bierzesz APAP Dzień na noc? Myjesz się żelem pod prysznic w wannie? 
             Chyba wyczytał te pytania z moich oczu, bo uśmiechnął się jeszcze szerzej:
- Wiem co sobie myślisz… Grubas w garniturze wciska bajki, że taki z niego wielki rebeliant.
(Jasnowidz czy co..?) 
            I wtedy wypowiedział te najważniejsze słowa, że walczy się sercem i czynami, a ubiór to tylko kwestia gustu, po czym pożegnał się ze słowami Big Cyca, że „Bóg zawsze jest z punkami”. 
           Trzeba przyznać, że miał gość rację… To, że ktoś rzuci szkołę i pójdzie wybijać szyby w oknach komisariatu, może i wygląda buntowniczo, ale nic nie zmieni. Wstawią nowe i po sprawie. Ale jeśli ktoś, przykładowo, założy własną gazetę, gdzie nikt nie zabroni mu wyrażać swojego zdania, małymi kroczkami uda mu się coś zdziałać. Bo system niszczy się od środka. 
             Tak że konkluzje nasuwają się dwie. Wyglądanie inaczej nie czyni z nas buntowników. Grunt to mieć plan na starcie przysłowiowych krat oraz serce, zapał i ogrom pracy, żeby cały ten misterny plan nie poszedł w… wiecie gdzie. No i po drugie: nie taki garniturowiec straszny, jak go malują :)



W pierwszej kolejności jestem człowiekiem,
Chcę żyć tak jak potrafię, jak umiem najlepiej!


Nie muszę nosić znaczków, by coś reprezentować.
Więzić siebie w klatce poglądów i zachowań.