Rozmowa z undergroundową, warszawską petardą - punkowym zespołem Skowyt przeprowadzona tuż po niesamowitym koncercie na scenie Pokojowej Wioski Kryszny. Jak chłopaki odbierają woodstockową publiczność i dlaczego nie chcą, żeby słuchał ich cały świat?
Na tegorocznym Woodstocku wystąpiliście w Pokojowej Wiosce Kryszny, to już
spełnienie waszych marzeń czy został lekki niedosyt, że to jednak nie jest Duża
Scena?
Ługi: To jest ciekawa sprawa. Wszyscy przeżyliśmy to, że nie dostaliśmy się na Dużą Scenę, ale po tym co tutaj zobaczyłem, po tym przyjęciu przez ludzi i po ich śpiewach... To na pewno było spełnienie moich marzeń, a Duża Scena nie ucieknie, najwyżej zagramy tam za dwa lata. Za nic nie oddałbym tego co tutaj przeżyłem.
Janek: Naszym największym marzeniem jest mimo wszystko Duża Scena, więc kiedy się dowiedzieliśmy, że zagramy w Pokojowej Wiosce Kryszny, to początkowo był niedosyt, ale szybko dotarła do nas myśl, że prawdopodobnie zagramy najlepszy koncert w naszym życiu. I tak się stało.
Ługi: To jest ciekawa sprawa. Wszyscy przeżyliśmy to, że nie dostaliśmy się na Dużą Scenę, ale po tym co tutaj zobaczyłem, po tym przyjęciu przez ludzi i po ich śpiewach... To na pewno było spełnienie moich marzeń, a Duża Scena nie ucieknie, najwyżej zagramy tam za dwa lata. Za nic nie oddałbym tego co tutaj przeżyłem.
Janek: Naszym największym marzeniem jest mimo wszystko Duża Scena, więc kiedy się dowiedzieliśmy, że zagramy w Pokojowej Wiosce Kryszny, to początkowo był niedosyt, ale szybko dotarła do nas myśl, że prawdopodobnie zagramy najlepszy koncert w naszym życiu. I tak się stało.
Ługi:
Lepszego
nie można było sobie wyobrazić.
Janek: Dokładnie, publiczność tutaj zawsze jest ekstra, zawsze pozytywnie nastawiona. Myślę, że wielu marzy o tym, żeby wystąpić na Woodstocku, a to już drugi występ Skowytu na tym festiwalu, czujemy się pięknie.
Janek: Dokładnie, publiczność tutaj zawsze jest ekstra, zawsze pozytywnie nastawiona. Myślę, że wielu marzy o tym, żeby wystąpić na Woodstocku, a to już drugi występ Skowytu na tym festiwalu, czujemy się pięknie.
Jaki jest najważniejszy cel waszej twórczości?
Ługi: Na pewno zależy nam na tym, żeby tworzyć muzykę z przekazem. Problem
sceny punkowej czy rockowej w Polsce polega na tym, że kapele mówią, że mają
przekaz, że są zaangażowane, a prawda jest taka, że wiele z nich to typowe
„darcie gęby”. Są kapele, które objeżdżają wszystkie punkowe festy, ale jeśli
wsłuchasz się w teksty to okazuje się, że one są o niczym. Z kolei my jako
Skowyt, który dla wielu punkowców jest za lajtowy i uważany za komercyjny
zespół, nie boimy się wyjść na scenę i przed kilkoma tysiącami ludzi
powiedzieć, że jesteśmy kapelą antyfaszystowską
i że wspieramy takie ruchy. Nie wiem ile kapel w Polsce łapie się do takiego
zaangażowanego grania, mam wrażenie, że bardzo mało.
Można powiedzieć, że celem Skowytu jest dotarcie z przekazem do ludzi, na pewno
teksty są bardzo ważne, a przede
wszystkim ma być punk rock, petarda i zabawa.
W jednej z piosenek śpiewacie, że rewolucja zaczyna się w głowie, kiedy pojawiła się w Waszych głowach?
Ługi: Dochodziliśmy do tego w różnych okresach. To się wiąże też z muzyką, wcześniej graliśmy trochę inną muzykę, jakieś grungowe nuty i w pewnym momencie poczuliśmy, że chcemy zmienić tempo, przyśpieszyć, pomyśleliśmy, że koniec grania smutów, że trzeba włożyć w to więcej energii. Nie wiem jak chłopaki, ale ja zawsze byłem gościem zbuntowanym, najpierw hipisem, potem punkiem, zdarzały się też oi'owe wstawki, lubię takie klimaty. To jest chyba naturalna konsekwencja tego, że każdy z nas był gdzieś w czasach liceum buntownikiem. Ale też Skowyt sam w sobie to nie tylko to, co wcześniej przemyśleliśmy i teraz możemy zagrać na scenie. Takie koncerty jak ten, który mieliśmy na Wiosce, kiedy widzimy jak ludzie reagują na naszą muzykę, sprawiają, że rewolucja rodzi się na nowo w głowie. Kiedy rewolucja przestanie się wciąż odradzać, to będzie znaczyło, że coś jest nie tak, bo ona powinna rodzić się cały czas, a nie tylko raz kiedyś.
W jednej z piosenek śpiewacie, że rewolucja zaczyna się w głowie, kiedy pojawiła się w Waszych głowach?
Ługi: Dochodziliśmy do tego w różnych okresach. To się wiąże też z muzyką, wcześniej graliśmy trochę inną muzykę, jakieś grungowe nuty i w pewnym momencie poczuliśmy, że chcemy zmienić tempo, przyśpieszyć, pomyśleliśmy, że koniec grania smutów, że trzeba włożyć w to więcej energii. Nie wiem jak chłopaki, ale ja zawsze byłem gościem zbuntowanym, najpierw hipisem, potem punkiem, zdarzały się też oi'owe wstawki, lubię takie klimaty. To jest chyba naturalna konsekwencja tego, że każdy z nas był gdzieś w czasach liceum buntownikiem. Ale też Skowyt sam w sobie to nie tylko to, co wcześniej przemyśleliśmy i teraz możemy zagrać na scenie. Takie koncerty jak ten, który mieliśmy na Wiosce, kiedy widzimy jak ludzie reagują na naszą muzykę, sprawiają, że rewolucja rodzi się na nowo w głowie. Kiedy rewolucja przestanie się wciąż odradzać, to będzie znaczyło, że coś jest nie tak, bo ona powinna rodzić się cały czas, a nie tylko raz kiedyś.
Arek: W ogóle
problem rewolucji nie wynika z tego że jej nie ma, ale z tego, że nie zawsze
jest dostrzeżona i właściwie zinterpretowana. Od dawna krytykujemy polską
scenę. Uważamy, że "dinozaury rocka", to największe zło: od lat
śpiewają i grają dokładnie to samo. Ale ludzie z przyzwyczajenia sięgają
"po sprawdzone", bo nie rozumieją potrzeby i istoty zmian. Bo tak po
prostu bezpieczniej. Wiesz jakie mieliśmy problemy z opublikowaniem
"Pokolenia Chuj"? A piosenka wyszła dokładnie w tym samym czasie co
naszpikowana przekleństwami "Żyję w kraju" Strachów. Odpowiedzi z
różnych rockowych rozgłośni (poza Antyradiem) były identyczne: zbyt ostro i
zbyt radykalnie dla naszych słuchaczy. I wszystko kończy się tym, że po
wszystkim ludzie utożsamiają rewolucję z narzekaniem na kraj, w którym wszyscy
wszystkich robią w chuja. Rozumiesz coś z tego?
Na płycie Corrida usłyszeć też można „Polsko, najbardziej boję się Ciebie”,
a potem „Udajmy, że wszystko jest ok, bo się nie znamy”. Skąd takie
antypatriotyczne przesłanie?
Ługi: Mam wrażenie, że patriotyzm w wydaniu polskim wygląda tak, że na
przykład o żołnierzach mówisz „wyklęci”,
a druga strona mówi „przeklęci”, jesteś
albo po jednej stronie barykady albo po drugiej. A ja nie chcę w tym brać
udziału. Boję się zainteresowania Polski w tym sensie, że boję się
zaangażowania każdej strony konfliktu, który w Polsce ma miejsce. My na
przykład jesteśmy zespołem punkrockowym, ale to nie oznacza, że przyjmujemy
bezkrytycznie wszystko co proponuje scena punkowa, bo jak dla mnie, niektórzy
punkowcy gadają „trzy po trzy”. Z drugiej strony mamy scenę narodową, która
wygląda jeszcze gorzej, jest tragiczna. Kłócą się, a tak naprawdę nie wiedzą o
co.
Poza tym to państwo nie ma na celu pomagać, tylko ściągać pieniądze na
przykład. W Polsce się tak porobiło, że powiedzenie „patriota” zostało
zagarnięte przez środowiska prawicowe, kojarzone jest negatywnie, a tak być nie
powinno. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że ważną formą patriotyzmu jest bycie
krytycznym wobec swojego kraju. To, że mówimy o tym co jest źle w Polsce nie
znaczy, że mamy gdzieś ten kraj, bo nie można olewać miejsca, w którym się
żyje. Trzeba też zwracać uwagę na to, co jest złe i robimy to na swój sposób,
chociaż raz nam wychodzi lepiej, a raz gorzej.
Porzucając na koniec sprawę muzyki, gdybyście wiedzieli, że słucha Was cały
świat, co byście im powiedzieli?
Ługi: Nie wiem co bym powiedział... Światowe zespoły typu U2 wpadają w
taki klimat, że zanim cokolwiek powiedzą to zostanie przemielone przez 150
mediów, każdy to inaczej zrozumie, także taki gość jak Bono na razie niby robi
coś dobrego, ale tak naprawdę nie do końca wiadomo czy on jako biznesmen w tej
chwili, może ludziom mówić jak powinni żyć. Ja bym się nie chciał stawiać w
takiej sytuacji, wystarczy, że słuchało mnie tylko...
Janek: Tylko cały Przystanek Woodstock ;)
Ługi: Dokładnie, ci wszyscy ludzie w namiocie Pokojowej Wioski Kryszny. To co mieliśmy im powiedzieć, to powiedzieliśmy. Bardziej lub mniej udolnie, ale zrobiliśmy tak jak chcieliśmy. A na świat jeszcze przyjdzie czas.
Ługi: Dokładnie, ci wszyscy ludzie w namiocie Pokojowej Wioski Kryszny. To co mieliśmy im powiedzieć, to powiedzieliśmy. Bardziej lub mniej udolnie, ale zrobiliśmy tak jak chcieliśmy. A na świat jeszcze przyjdzie czas.