środa, 6 grudnia 2017

Legenda z Miry

III w., Likia, Azja Mniejsza

     Młodzieniec siedział przed drzwiami swojego domu i w skupieniu studiował Pismo Święte. Pomimo tego, że od rodziców dostał niemało pieniędzy, ta książka to najcenniejsze, co posiadał.
- Ty znowu czytasz tę powiastkę? Znalazłbyś sobie w końcu konkretne zajęcie. - głos należał do jego sąsiada. Ten człowiek był zupełnie inny od chłopaka. Dla niego liczyły się tylko pieniądze. Modlitwa była stratą czasu, Pismo Święte „powiastką”, a Bóg – wymysłem. Chłopak podniósł głowę znad lektury, uśmiechnął się i pozdrowił sąsiada.

***

     Mikołaj jak co dzień siedział przed domem i czytał Biblię. Nagle z okien budynku obok dobiegł go głośny lament. Szybko odłożył książkę i pobiegł zobaczyć, co się stało sąsiadowi.
- Jeszcze pytasz co się stało?! Cały majątek mi zabrał. Cały! Co do najmniejszej monety. A wszystko przez ciebie.
- Przeze mnie? Kto zabrał?
- Ten twój cały Bóg! „Bo drwisz z pobożności”, mówił. Twojej pobożności. Zejdź mi z oczu. - z odrazą spojrzał na Mikołaja. 
Chłopak wyszedł z mieszkania, po czym osunął się ciężko na ziemię. Słyszał jeszcze jak sąsiad mruczy do siebie: „Wiem, co zrobię. Córki sprzedam. Wszystkie trzy sprzedam. Kto się z nimi ożeni bez pieniędzy? No kto..? Sprzedam wszystkie.”
Młodzieniec z trudem podniósł się z ziemi, wciąż oszołomiony wydarzeniem. Wrócił przed swoje drzwi i sięgnął po Pismo, jakby miał nadzieję znaleźć w nim jakąś wskazówkę.

***

- Córki chciałeś sprzedać, a wyprawiasz już drugie wesele. Znowu masz pieniądze?
- Dwa razy znalazłem u siebie w mieszkaniu. Ktoś mi wrzucił przez okno.
- Tobie już chyba starczy tego wina - rozmówca mężczyzny wybuchnął głośnym śmiechem.
- Kiedy to prawda! Dowiem się kto to.


***

     Była już trzecia w nocy i nikt się nie pojawił. Nikt nie podszedł do okna. Nikt nie wrzucił przez
Tempera na desce Fra Angelico z 1437 roku.
okno pieniędzy. Mężczyzna czekał od kilku godzin, powoli tracąc wiarę w to, że dowie się, kim jest tajemnicza osoba. Kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Może to gałęzie drzewa. Może pies. Może tylko przewidzenie. Po chwili jednak cień stawał się coraz wyraźniejszy. Formował się w ludzką postać. I zbliżał się. Mężczyzna miał wrażenie, że bicie jego serca obudzi całe miasto. Gdy cień był wystarczająco blisko, wyskoczył ze swojej kryjówki, złapał postać i ściągnął jej kaptur.
- Mikołaj?!










    Święty Mikołaj z Miry, patron ubogich, dzieci, mieszczan... Najbardziej „zapracowany” święty. Obecnie zamienił ciepłe południe na mroźną Laponię i para się roznoszeniem prezentów 6 grudnia oraz w wigilię Bożego Narodzenia.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz