poniedziałek, 4 stycznia 2016

Jesteście okropni.

       W sumie to jesteśmy. Zgaduje, że właśnie siedzicie z ręką na myszce, obok was leży smartfon, a w tle słuchać dźwięki dochodzące z telewizora. Ja sama siedzę przed komputerem i pisze do was te słowa. Zanim posądzicie mnie o hipokryzję, pozwólcie, że się wyżalę. 

      Pamiętacie te czasy, kiedy pytaliście kogoś czy wyjdzie na dwór, a on zamiast odpowiedzi, po dwóch minutach stał przed wami z piłką w ręce? Mecze rozgrywało się z użyciem własnego ciała, a nie kilku klawiszy na klawiaturze. I co najważniejsze, chcąc z kimś porozmawiać, trzeba było go odwiedzić, a nie postukać chwilę palcem w ekran telefonu. 

Kojarzycie parodię sceny z „Krainy Lodu”? 
- Ulepimy dziś bałwana? Albo zrobimy coś innego...
- Spadaj, gram w LOLa. 

    Niby śmieszne, jednak niestety tak to obecnie wygląda. Nie mówię, że najlepiej porzucić wszystkie urządzenia, ale bez przesady. Wszystko dla ludzi, ale z umiarem. Nic mi tak nie działa na nerwy (no może poza rasistami, zmęczonymi reklamówkami w autobusach, kobietami nakładającymi makijaż szpachlą, disco polo i electro…) , jak znajomy, który siedzi przede mną i zamiast porozmawiać, patrzy w ekran telefonu. Najlepiej jeszcze, jak się do niego uśmiecha, a ja siedzę i myślę, o co chodzi, „Zobaczył swoje odbicie, czy co?”. Od razu włącza mi się nauczycielska przypadłość: „Co cię tak śmieszy? Powiedz, pośmiejemy się razem”, choć wcale nie jest mi do śmiechu i jemu też by nie było, gdyby wiedział o czym myślę. 
     Może zrobimy sobie taki challenge? Na przykład: limit 10 SMS dziennie. Albo: dzień bez facebooka. Albo: olanie wirtualnego świata i odkrywanie, że ten za oknem też jest całkiem fajny. To ostatnie wyzwanie proponuję przyjąć dożywotnio. 

Znikam, bo ktoś dzwoni. 

1 komentarz:

  1. Sama coraz bardziej zauważam ze jestem uzależniona od internetu. I na prawdę mi to przeszkadza. Ale mam takie trochę usprawiedliwienie, mieszkam na wsi, do szkoły chodzę do bdg I tam mieszkają wszyscy moi znajomi. A niektórzy jeszcze dalej (przyjaźnie internetowe <3 ). I nie mam jak z nimi wyjść. No i neta używam fmdo komunikacji, albo jak się nudzę. Jak jestem ze znajomymi to go nie używam, tel leży spokojnie w kieszeni.
    Gorzej jest jak patrze na rocznik 02, który teraz wszedł do mojej gimby. Wszystkie ławki zajęte, a dzieciaki grają w coś na telefonach. I taka prawie cisza na korytarzu. To strasznie smutny widok. No bo rozumiem, grasz na tel jak jest brzydka pogoda, nie można wyjść, nie ma znajomych w okolicy. No ale tam wszyscy siedzą koło siebie!

    OdpowiedzUsuń