1. Anno Domini punk rocka
Dawno, dawno temu pewna
dziewczyna zaszła w ciążę. Ojciec dziecka niby był obecny, ale
specjalnie widać go nie było. Młoda matka, pod presją bliskich,
przyjaciół i innych głosów, uciekła z narzeczonym, który miał
być dla dziecka ojczymem. Oboje byli biedni i niedoświadczeni, ale
dla syna chcieli jak najlepiej, przekonani, że będzie kimś
wielkim.
Dzieciak-uchodźca urodził
się w nieodpowiednich do tego warunkach, daleko od rodzinnego domu
matki. Nikt nie przejął się jego pojawieniem, może z wyjątkiem
zwierząt i kilku ludzi, których zliczyć można by na palcach
jednej ręki. Prawie zezwierzęcony już w pierwszym dniu życia, nie
prezentował się jak ktoś, kto może wstrząsnąć całym światem.
W wieku dwunastu lat,
młodzieniec uciekał od rodziców i głosił swoje ideały, trzy
razy starszym od niego mędrcom. A potem się zaczęło... Burdy w
świątyniach, przeciąganie ludzi na swoją stronę dzięki sile
perswazji i obnoszenie się z nadprzyrodzonymi mocami. W wyniku
swojego zuchwalstwa zmuszony był uciekać z jednego kraju do
drugiego. Ale pomimo tych popisów, przyznać mu trzeba, że miał
trzy ogromne zalety: głosił mądre mowy, potrafił zjednać sobie
sojuszników i przez całe życie trzymał się tych samych ideałów
i wartości.
Niestety w końcu przejechał
się na ufności do ludzi, został złapany przez narodowców i
skazany na śmierć. Jego życie nie było długie, za to intensywne.
Na tyle intensywne, że po dziś dzień ludzie świętują Jego
narodziny.
Tak, „Jezus kiedyś
zapytany, potwierdził, że on też nosił glany”.
Dobry byłby z niego
kompan na imprezy, nie? Woda w wino i te sztuczki.
Kurde jak ja uwielbiam takie opowiedzenie historii Jezusa ale innymi słowami, przez co to brzmi jak całkiem inne zdarzenie <3
OdpowiedzUsuń