poniedziałek, 19 września 2016

Popieram pracoholizm!



„Pod palcami skórzane etui, Dziennik Kapitana otwieram.
Że muszę coś dziś napisać czuję, biorę do ręki pióro Parkera…”

             Rodzice od zawsze przestrzegali przed uzależnieniami, bo niby szkodzą i w ogóle… Kłamali. Ja osobiście namawiam. Muszę się przyznać, że mam dwa i wiem, że już nigdy się z ich szponów nie wyrwę. Nawet nie chcę, bo doskonale mi się z nimi żyje. Pierwszym jest pisanie, a drugie to „175 gramów białego… (oczywiście) dysku plastikowego”. Już ja wiem o czym pomyśleliście, niegodziwcy.
             Niech wasza pasja stanie się waszym nałogiem. Tylko proszę nie podciągać picia piwa do rangi pasji, żeby mieć usprawiedliwienie. To tak nie działa :) Jak mówi klasyk: „Musisz zadać sobie jedno z…iście ważne pytanie: co chcesz w życiu robić? I rób to”. Nawet jeśli ktoś mówi, że zupełnie się do tego nie nadajecie, to uśmiechnijcie się i róbcie swoje. Bo wszystko, w co włoży się serce, wyjdzie dobrze. Oczywiście zazwyczaj sam zapał nie wystarczy, ale ważne jest, żeby ciężko pracować i co najistotniejsze – nie poddawać się przy porażkach. Bo czy, początkujący pisarzu, myślisz, że Mickiewicz od razu napisał „Dziady”? Pewnie schował masę kartek do szuflady, a 27941 wyrzucił, uważając, że są do niczego. Albo Ty, młody piłkarzu – Lewandowski nie wyszedł od razu na salony, pewnie spędził setki godzin kopiąc piłkę na podwórku.
           Dodatkowo, te uzależnienia mają dwa ogromne plusy. Po pierwsze, mamy możliwość poznania wielu ludzi z tą samą zajawką, od których można się sporo nauczyć. A po drugie, ważniejsze, jest to doskonała motywacja do pracy nad sobą. Nic nie uszczęśliwia tak, jak widok zmian, które zachodzą dzięki trudowi, włożonemu w dane przedsięwzięcie. A jeśli jeszcze ktoś doceni wasze działania i wesprze dobrym słowem, to już na pewno będziecie mieli porządną dawkę energii.
Dla przykładu, znam człowieka, który (przepraszam Cię od razu, że to powiem) śpiewać nie umiał, ale zdeterminował się i wiecie co? Aktualnie gra koncerty i jest w trakcie wydawania drugiej płyty. Można? Można.
             Tak że Wy się uzależniajcie, a ja lecę porzucać dyskiem, bo coś mnie ciągnie… W końcu świat bez nałogów byłby nudny :)

„ROZWÓJ Wam napiszę wielkimi literami”

 
P.S. Kiedy patrzę na swoje teksty sprzed roku też nie wiem czy się śmiać, czy płakać. A teraz jakoś to wychodzi. Chyba. Proszę, przytaknij...

wtorek, 6 września 2016

"Powoli przyzyczajam się do swej nieobecności..."



           Pamiętacie ten tekst o dwóch osobowościach w jednym człowieku? O ten? Ostatnio uświadomiłam sobie, że można nie tylko mieć dwa głosy w głowie, ale nawet żyć w dwóch światach jednocześnie. W dwóch wymiarach, których posiadanie czasem jest pomocne, a czasem zgubne.
                Pierwszy to świat materialny, w którym przebywa ciało, to szkoła, praca, dom i wszyscy otaczający nas ludzie. Świat, w którym funkcjonujesz, jednocześnie w nim nie będąc. Przyjmujesz to co ma dla ciebie los, działasz, choć nie zawsze masz wpływ na rozwój zdarzeń. Nie możesz od tego uciec, chyba, że w… inny wymiar.
Drugi świat tworzysz ze swoich pragnień i marzeń. Możesz tworzyć go sam lub z kimś, ale co najważniejsze – sam wybierasz kogo do tego świata dopuścisz. Czasem wystarczy jedna osoba, aby dopełnić obraz i sprawić, by był idealny. Tutaj ty jesteś kreatorem, tworzysz według własnych upodobań i potrzeb. Ten wymiar jest jak Nibylandia, w której możesz latać ponad chmurami lub spotkać się z kimś, obok kogo akurat nie możesz przebywać materialnie. Możesz tworzyć swój własny świat, własną rzeczywistość.
                Jednak trzeba uważać, aby za bardzo nie zatracić się w naszej Nibylandii. Choć jest piękna i może służyć jako odskocznia od problemów, ważne jest, aby nie stworzyć wokół siebie muru, który przysłoni nam dobro, otaczające nas na co dzień. Granica między snem i jawą jest cienka, a naszym zadaniem jest balansować na niej tak, aby nie stracić radości życia lub zdrowych zmysłów… 

"Ciało jest obecne, grzeczne i na kanapie,
duch wolny się wyrywa i hula razem z wiatrem"