Boże, daj mi kawałek
szczęścia,
to jest wszystko, co chcę byś mi dał.
to jest wszystko, co chcę byś mi dał.

Niech wam ta chwila trwa.
Na oko 6-letni chłopczyk z zapałem buduje zamek z piasku nad brzegiem morza. Obserwuję, jak przygryza wargę, ze skupieniem kopiąc fosę wokół twierdzy. Skończył. Otrzepuje ubrudzone w piasku ręce o spodenki i siada obok swojej budowli. Trwa tak w bezruchu przez około 10 minut i patrzy na morze. Wyraźnie widać, że na coś czeka. Na morzu tworzy się fala większa od innych. Szybko sunie w stronę brzegu. W końcu woda wlewa się w fosę wybudowaną przez chłopca. Więc na to czekał.
- Tata! Tata! Udało się! - chłopczyk zrywa się z piasku i biegnie w stronę leżącego niedaleko mężczyzny.
- Wiedziałem, że się uda. Mój mały inżynier. - tata bierze dziecko na ręce i podrzuca je w powietrze.
Niech wam ta chwila trwa.
Od zawsze marzy mi się posiadanie starego, hippisowskiego ogórka. Dlatego, kiedy usłyszałam, że pod Krakowem, w jednym miejscu zaparkowane są dziesiątki moich wymarzonych samochodów, nie mogłam przepuścić takiej okazji. I tak rozanielona ja i mój mniej, ale jednak trochę zafascynowany facet przechadzamy się po terenie zlotu. Powietrze jest ciepłe, ale niebo zaczyna się robić coraz mroczniejsze. I nagle apokalipsa! Oberwanie chmury. W pierwszym odruchu kryjemy się pod drzewem, ale deszcz nie wygląda, jakby miał zamiar przestać.
- Biegniemy do auta?
- W sumie... z cukru nie jesteśmy.
Łapiemy się za ręce i wybiegamy w ulewę. Więc biegnę przemoczona, w otoczeniu ulubionych aut, czując zaciśnięte na moich palce ukochanej osoby.
Niech nam ta chwila trwa.

- Brawo, Junior. Znalazłeś patyk. Wspaniale.
Zwierzak patrzy to na mnie, to na patyk. Na pyszczku wykwitł mu wielki uśmiech. Ogon chodzi z prędkością, której mogą mu pozazdrościć najszybsze wiatraki. Wygląda, jakby ten kawałek drewna był dla niego co najmniej Świętym Graalem.
- Niewiele ci trzeba do szczęścia. Pozazdrościć.
Pies cieszy się dalej, nie przejmując się zupełnie moim cynizmem. Podnoszę patyk z ziemi i rzucam przed siebie. Junior goni go w podskokach i z taką samą radością wraca prosić o kolejny rzut. Spełniam jego prośbę, śmiejąc się z jego kawałka szczęścia. Tym razem drewienko poleciało kilka metrów dalej. W sumie faktycznie fajny ten patyk. Daleko lata.
cisza i wiatr
słońce i
radość
deszcz na Twych skroniach
cóż więcej mógłbyś chcieć?
deszcz na Twych skroniach
cóż więcej mógłbyś chcieć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz