Zenek Kupatasa - człowiek, który sam o sobie mówi "gruby grubas", a miłością do "cienkiej kiełbasy" potrafi zarazić nawet takie osoby, które na co dzień mięsa unikają. Stworzył nowy język tylko po to, żeby nagrać coś innego. O co chodzi z "WKARAWA MI SUROR" i co na to wszystko jego synek?
Granie
na WOŚPie to dla Ciebie okazja specjalna czy koncert jak każdy
inny?
Specjalna
okazja... Przede wszystkim jest bardzo zimno :) Graliśmy wiele razy
na WOŚPie, nawet 15 lat temu graliśmy dla Orkiestry, więc dla nas
to nie jest nic nowego. Nowe jest to, że gramy na rynku głównym w
Krakowie, przed Światełkiem do nieba, to jest na pewno coś, czego
kiedyś w Kabanosie nie było. Zawsze graliśmy w jakichś małych
klubach, żeby wspierać WOŚP. Jest to wyjątkowy koncert chyba dla
każdego muzyka i dla nas oczywiście też. Jest to koncert wspierający bardzo potrzebną akcję, która w Polsce odniosła
gigantyczny sukces dzięki Jurkowi Owsiakowi. Przystanek Woodstock,
który stworzył, jest dla nas drugim domem, a organizowany jest
właśnie w ramach podziękowania za Wielką Orkiestrę Świątecznej
Pomocy. To wspaniała inicjatywa i przyjemność, i OBOWIĄZEK nasz
zagrać zawsze na WOŚPie.
Ostatnio
Twoja rodzina zyskała nowego członka. Po pojawieniu się synka
dalej utrzymujesz wyśpiewane kiedyś zdanie, „że szare życie Cię
nie złamie”?
Z
synkiem daję radę, dlatego, że on generalnie jest uśmiechnięty
:) Nie daje za bardzo w kość. Poza tym, on o 20 kładzie się spać
i wstaje o 6 rano, tak że ja mam naprawdę sporo czasu, kiedy nic
się nie dzieje specjalnego i mogę iść sobie na próbę albo
posiedzieć nad piosenkami, albo pooglądać jakieś fajne seriale.
Generalnie nie jest źle. A najpiękniejsze w tym wszystkim jest to,
jak się wraca do domu właśnie po takim WOŚPie, czy jakichkolwiek
koncertach i się widzi takie małego Stasia z tą uśmiechniętą
twarzą, który chce na rączki i się tuli, niesamowita sprawa. Taka
radość wstępuje, ja tęsknię na koncertach, żeby wrócić do
domu, czego kiedyś specjalnie nie było :) A teraz jak jestem na
koncertach, to tylko cały czas proszę żonę, żeby mi przesyłała
aktualne zdjęcia Stasia i przeglądam sobie. "Ojej, taki Staś",
bym tylko wziął przytulił i wycałował.
Co
skłoniło Cię do tego, żeby zdecydować się na nagranie solowego
albumu?
To
już dawno chodziło za mną, ja myślałem, że "Chmurki"
[2010r.] piszę na solową płytę, a w końcu wylądowały w
Kabanosie. W ogóle wszystkie moje pomysły lądowały w Kabanosie...
I stwierdziłem: "Kurde, może zacznę też robić w końcu coś
solowego", to będzie też czas na to, żeby Kabanos mógł
trochę odpocząć od koncertów, żebym mógł ponagrywać pomysły,
które nie do końca sprawdzą się w Kabanosie. I myślę, że tego
będzie coraz więcej. Dla mnie tworzenie to jest to, po co tu
jestem. Koncerty są super, uwielbiam koncerty, ale jakbym miał
zrezygnować z tworzenia i grać koncerty, to wolałbym zrezygnować
z koncertów i tworzyć. To jest dla mnie powód, dla którego siedzę
w muzyce i jest mi żal pomysłów, które nie są zrealizowane, bo
zajęty jestem czymś innym. A jestem w tak dogodnej sytuacji, że
mogę sobie pozwolić na to, że po prostu siadam i piszę, i wydaję
to. I nie muszę się przejmować tym, czy ktoś specjalnie będzie
to kupował czy nie, tylko mogę tworzyć. Z racji tego, że Kabanos
ma tylu fanów, którzy tak pięknie wspierają "kiełbasę",
mogę sobie pozwolić finansowo na to, żeby wydać solową płytę,
co nie jest tanie i przynosi prawie same straty. Ale jest radość z
tego, że możesz stworzyć coś innego. Myślę, że tych utworów
jeszcze trochę będzie. Poza Kabanosa wyszedłem nie tylko jako
Zenek, ale mam jeszcze kilka projektów, o których w przyszłości
usłyszycie.
Właśnie
stwierdziłem, że zrobię
coś, wiesz... pojebanego :) To jest bardzo proste napisać piosenkę
po polsku, to znaczy może nie proste, ale chciałem czegoś innego.
Chciałem usłyszeć siebie w jakimś obcym języku. Pamiętam,
chodziło za mną "WKARAWA
MI SUROR" i tak mówię: "Jak to fajnie brzmi!". I
stwierdziłem, że do muzyki ciężkiej to pasuje. Na początku
myślałem, że może zrobię
taki jeden utwór, no bo cała płyta to będzie przegięcie. Ale
zdecydowałem, że przegnę tę pałę i nagrałem. Tak sobie
myślałem, że wydam płyt jeszcze bardzo dużo, więc mogę sobie
pozwolić na to, żeby wydać jedną płytę taką zupełnie
niezrozumiałą dla ludzi. Mam dużo różnych, dziwnych pomysłów,
które są dosyć, powiedzmy, mało komercyjne, ale mnie zadowalają
jako człowieka, który wymyśla jakieś rzeczy. Dla mnie to jest
jak dziecięca zabawa, sobie wymyślać: "A chodź, zamienimy
słowa, poskracamy i będziemy do siebie mówić w ten sposób".
Taka zajawka, która się bierze z funu. I z takiego funu nagrałem
tę płytę, gdzie nieźle pojechałem po bandzie. Przez część
osób została zupełnie odrzucona. Marchewa jak to nagrywał... Jak
on załamywał ręce, że tylko osoba chora psychicznie będzie mogła
tego wysłuchać. No i jak się okazuje, trochę tych osób chorych
psychicznie jest :) Teraz pojadę w trasę i ciekaw jestem jak ludzie
będą reagować na te kawałki. Generalnie jestem z siebie
zadowolony, że coś takiego zrobiłem. Nie zmieniłbym tego i myślę,
że jeszcze dużo dziwnych pomysłów ze mnie wyjdzie na zasadzie
jakiejś zajawki.
I
tak na koniec, gdybyś wiedział, że słucha Cię cały świat, to
co byś powiedział?
"Róbta,
co chceta", cytując słowa Jurka Owsiaka. Nie za bardzo czuję
się odpowiedzialny, żeby mówić ludziom rzeczy, które są jakimś
przesłaniem. Ale wolność dla mnie jest podstawową wartością,
najważniejszą w życiu. Wolność myśli, wolność tego co robisz,
tego, że możesz poczuć się swobodnie. Wiadomo, że zawsze
podejmując wybory życiowe, komuś coś nie pasuje. Zawsze tak jest.
Nawet przynosząc piosenki do Kabanosa, zawsze komuś coś nie
pasuje. Sęk w tym, żeby mieć odwagę robić po swojemu. I jednak
mówię jakieś przesłanie... :) Nie słuchajcie mnie,
słuchajcie siebie.
fot. Dorota Grzegorczyk / fb: Dorography