wtorek, 3 marca 2015

Pierwsza próba pisarstwa.

5 stycznia 1961r.
Trzydziestoletnia Marta, jak zwykle pijana siedziała w salonie, oglądając telewizję. Niewidzącym wzrokiem wpatrywała się w ekran. W końcu, wiedziona nałogiem, wstała po następnego drinka. W kuchni podłoga zaśmiecona była pustymi butelkami i niedopałkami. Gdy nalewała wódki do szklanki, zza ściany dobiegł ją żałosny, dziecięcy płacz.
- Znowu te bachory! - zdenerwowała się.
Kierowana złością udała się do pokoju swoich dzieci. Bliźniaki leżały na materacach, wokół nich piętrzyły się butelki i puszki, które wrzucała tu, gdy w koszu nie było już miejsca.
- Zamknijcie się wreszcie! - krzyknęła alkoholiczka.
Ale dzieci były zbyt małe by zrozumieć, że nie warto denerwować pijanego, były po prostu głodne. Ich płacz świdrował wysokimi tonami obolałą głowę Marty. Kobieta nie mogąc znieść tego dłużej i nie do końca wiedząc co robi, kolejno zaciskała ręce na szyjach obydwojga dzieci. Trzymała tak długo, aż z ich małych buzi przestały wydobywać się jakiekolwiek dźwięki. Chciała tylko żeby umilkły...

Ten sam dom, 40 lat później.
Nikt już nie pamiętał wiecznie pijanej, trzydziestoletniej Marty. Do domu wprowadziła się szczęśliwa rodzina z dwójką dzieci. Żyło im się dobrze, miedzy rodzicami nie dochodziło do kłótni, dzieci były zdrowe i radosne. Pewnego wieczoru, gdy małżeństwo, jak zawsze po wyczerpującym dniu odpoczywało w salonie i przeglądało prasę, nic nie zapowiadało tragedii.
W jednej chwili ojciec zauważył dwuletnie bliźniaki wychodzące z pokoju ich dzieci, ale stwierdził, ze mu się przewidziało, przecież ich synowie mają dopiero po kilka miesięcy. Jednak tknięty dziwnym przeczuciem poszedł do pokoju swoich pociech. To co zobaczył już na zawsze pozostanie w jego pamięci. Chłopcy leżeli bez ruchu w łóżeczkach, z początku wyglądali jakby spali, jednak ich buzie były sine. Zostali uduszeni. Przynajmniej już nigdy nie zapłaczą, mącąc spokój rodzicom...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz